piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 7

Jechaliśmy w stronę parku. Przez połowę drogi nie odzywaliśmy się do siebie.
 - Pięknie wyglądasz- powiedział Lou i się uśmiechnął
 - Heh Dziękuję! Ty też nieźle się odstawiłeś-powiedziałam a chłopak wybuchnął śmiechem.
Po tej krótkiej wymianie zdań, jak my pięknie wyglądamy, dojechaliśmy do parku.
Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy w stronę parku.
 - Lubisz marchewki?- zapytał
 - Co? Marchewki?- zapytałam i wybuchłam śmiechem 
 - Tak- odpowiedział.
Popatrzyłam się na niego. Chyba mówił to całkiem poważnie.
 - Hmm… Lubię. A co?- zapytałam a on uśmiechnął się tajemniczo
W pewnym momencie złapał mnie za rękę. Popatrzyłam na niego a on się uśmiechnął
 - No to zapraszam!- powiedział i wskazał mi miejsce na trawniku.
Na trawie leżał rozłożony wielki koc na którym stały dwie małe miseczki pełne marchewek.
Popatrzyłam się na to i zaśmiałam się.
 - Co to?- zapytałam
 - Pytałem się czy lubisz marchewki. Odpowiedziałaś, że tak no to mam dla ciebie małą niespodziankę- powiedział i uśmiechnął się- przepraszam, że tak skromnie- powiedział smutno- bałem się, że nie będziesz lubiła marchewek.
 - Dobra nie użalaj się już! Jest super!- powiedziałam.
Złapałam go za rękę, pobiegłam w stronę koca i pociągnęłam go za sobą. Widać było, że chłopak się ucieszył. Usiadłam na kocu a on obok mnie. Popatrzyłam się na niego.
 - Mogę?- zapytałam i wskazałam palcem na miskę marchewek
 - Oczywiście! Po co się pytasz?- zapytał chłopak trochę oburzony
Wzięłam do ręki miseczkę i zaczęłam jeść. On wziął drugą i dołączył do mnie.
Położyliśmy się na kocu i patrzyliśmy w niebo. Było obsypane tysiącami gwiazd.
Lou złapał mnie za rękę.
 - To opowiesz mi coś o sobie?- zapytał
 - Co tu dużo mówić. Jestem z Polski- zaczęłam
 - Z Polski?- przerwał mi chłopak
 - Tak. Tam mieszka moja mama i mój tata. Przyjechałam do Londynu w tym roku, razem z Olką i Natalią. Poznaliście już je- powiedziałam i uśmiechnęłam się
 - Tak. Coś czuję pomiędzy Olą a Niallem i między Zaynem a Natalią niezłą chemię!- powiedział i uśmiechnął się zadziornie.
 - Teraz ty opowiedz coś o sobie!- powiedziałam
 - A co chcesz wiedzieć?- zapytał
 - Wszystko- powiedziałam i uśmiechnęłam się
I tak nam minął cały wieczór. A może nawet cała noc? Nie wiem. Nie patrzyłam na zegarek. Leżeliśmy, patrzyliśmy w gwiazdy i rozmawialiśmy. Bardziej poznałam Louisa. Przed tym spotkaniem myślałam, że jest on wielką gwiazdą zakochaną w sobie. Ale to nie prawda. Dosyć, że był bardzo przystojny, okazał się bardzo miłym i kochanym człowiekiem.

Przyznam, że byłam strasznie zmęczona i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam było już jasno. Leżałam na kocu a obok mnie Lou. Próbowałam wstać żeby go nie obudzić. Na szczęście udało mi się. Chłopak tak słodko spał, że nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Wyjęłam portfel z mojej torebki i poszłam kupić coś do jedzenia. Wyglądaliśmy jak jacyś rozbitkowie ale mi się to bardzo podobało. Miałam nadzieję, że Louis nie obudzi się, gdy mnie nie będzie. Szybko pobiegłam do spożywczaka. Nie wiedziałam co lubi jeść, dlatego kupiłam cztery marchewki.
 - Chyba je lubi- pomyślałam- w końcu wczoraj zajadał się ze mną- ta myśl od razu wywołała na mojej twarzy wielki uśmiech.
Gdy szłam w stronę parku zauważyłam, że Lou siedzi na kocu. Podbiegłam do niego.
 - Już wstałeś? Przepraszam, że poszłam ale pomyślałam sobie, że będziesz głodny- powiedziałam
 - Już się bałem, że uciekłaś- powiedział smutno chłopak
 - No co ty!- powiedziałam i wręczyłam mu dwie marchewki. Sama byłam strasznie głodna 
 - Zbieramy się? Wgl która jest godzina?- zapytał Louis
Spojrzałam na telefon. Świetnie! 20 nieodebranych od Olki i 18 od Natalki.
 - Jest 7:30- powiedziałam
 - No to się trochę przedłużyło- powiedział Louis i uroczo się zaśmiał
 - To wracamy?- zapytałam
Chłopak przytaknął. Zebraliśmy koce i poszliśmy w stronę samochodu. Gdy jechaliśmy Lou nie odzywał się. Widać było, że jest smutny. Zajechaliśmy przed mój dom. Gdy wysiadłam z samochodu, chłopak od razu podbiegł do mnie.
 - Dziękuję ci, za tą niesamowitą noc- powiedział i złapał mnie za rękę
 - Heh nie ma za co. Ja też ci bardzo dziękuję. Naprawdę mi się podobało- powiedziałam i uśmiechnęłam. Louis był smutny.
 - Ojj nie smuć się! Niedługo się spotkamy- powiedziałam i go przytuliłam
 - Naprawdę?- zapytał już weselszym tonem
 - Tak! Obiecuję- powiedziałam i ucałowałam go w policzek. Louis momentalnie się uśmiechnął.
 - To do zobaczenia!- krzyknął, gdy wchodziłam do domu.
 - Hej!- odpowiedziałam i zamknęłam drzwi. 
______________________________________________________
Taka tam moja wymarzona randka z Lou! ♥ ;] Mam nadzieję, że wam się podoba xd 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz