wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 10

Usiedliśmy wszyscy przy jednym stoliku. Oczywiście na około fanki się zebrały i robiły zdjęcia, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
 - Paul pozwolił wam wyjść?- zapytała Ola
 - Paul tak. Gorzej było z chłopakami- odpowiedział Louis
 - My na chwilkę odejdziemy. Nie obrazicie się?- zapytał Niall i złapał Olę za rękę. Ta się uśmiechnęła i poszli razem do innego stoliku, bardziej na osobności.
Czarnuszek popatrzył się na Natalię i uśmiechnął się słodko. Wziął ją za rękę i wyszli z kawiarni. Popatrzyłam się na Louisa. Był smutny.
 - No to zostaliśmy sami- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
 - Ojj Lou nie smuć się! Niedługo się zobaczymy! To tylko 3 dni. Wytrzymasz!- powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Chłopak nadal był smutny
 - Obiecuję, że będę do ciebie codziennie dzwonić- powiedziałam. Chłopak popatrzył się na mnie i  lekko uśmiechnął.
Nagle z głośników wydobył się głos kobiety oznajmiającej, że samolot jest już gotowy i można wsiadać. Popatrzyłam się na zegarek. Faktycznie była 14:20. Gdy Lou to usłyszał popatrzył się na mnie i zrobił smutną minkę.
 - Muszę już iść misiu- powiedziałam a po policzku Louisa spłynęła łza. Nie odzywał się tylko smutno patrzył mi w oczy. Do kawiarni weszła Olka z Niallem i Natalia z Zaynem. Wszyscy byli bardzo smutni.
 - To co? Idziemy?- zapytała Natalia

 - Będę tęsknić- powiedziałam do Louisa i pocałowałam go w usta
 - Ja też odpowiedział chłopak i popatrzył mi głęboko w oczy.
Nienawidzę pożegnań. Wyprzytulałam chłopaków i poszłyśmy w stronę wyjścia do samolotu. Odwróciłam się jeszcze raz do chłopaków. Stali smutni i machali nam.

Lecieliśmy 2 godziny. O 16:30 byłyśmy już na lotnisku w Warszawie. Mieszkałyśmy niedaleko centrum, więc czekałyśmy na autobus. Ja mieszkałam z rodzicami i siostrą w jednorodzinnym domku, a Natalia z Olą też w domku na tej samej ulicy. Gdy wysiadłyśmy z autobusu, pożegnałam się z dziewczynami i poszłam w stronę domu.
Zapukałam do drzwi. Otworzyła mama
 - Monika? Co ty tu robisz?- powiedziała zdziwiona mama
 - Przyjechałam na święta. Nie cieszysz się?- zapytałam
 - Nie no co ty. Oczywiście, że się cieszę! Wchodź.
 - Madzia! Patrz kto przyszedł!- krzyknęła mama. Madzia to moja 6-letnia siostra
Madzia zbiegła po schodach z góry.
 - Monika!- krzyknęła Madzia i rzuciła mi się na szyję.
 - Cześć maluchu!- powiedziałam na przywitanie.
 - Dobrze wchodź do domu. Nie będziesz tu marzła na dworze- powiedziała mama a ja weszłam do domu.
Weszłam, zdjęłam buty i poszłam zostawić bagaże do mojego pokoju. Weszłam do niego. Matko jak ja za nim tęskniłam! Te fioletowe ściany, kremowe meble i moje wielkie łóżko. Wszystko to przypominało mi moje lata dzieciństwa. Gdy tak pomarzyłam trochę zeszłam na dół do jadalni. Byłam strasznie głodna. Mama już tam stała i  gotowała coś.
 - Nie ma taty?- zapytałam
 - Nie, tata jest w pracy. Ale przyjedzie za dwie godziny. Będzie miał niezłą niespodziankę- powiedziała wesoło mama i wróciła do gotowania.
 Usiedliśmy do obiadokolaci. Tata wrócił z pracy. Pogadaliśmy. Poopowiadałam im o wszystkim. I tak nam minął cały wieczór. O godzinie 23 poszłam się myć. Położyłam się na łóżku. Ponieważ miałam pokój, że tak powiem na strychu, nad głową miałam szybę. Widać było przez nią niebo i gwiazdy. Gdy tak patrzyłam na gwiazdy, przypomniał mi się wieczór spędzony z Louisem. Akurat w tym momencie zadzwonił Lou. Odebrałam
 - Halo?- powiedziałam
 - Co nie dzwonisz? Bo się obrażę!- powiedział Louis i wybuchnął śmiechem
 - Właśnie miałam do ciebie dzwonić. Przypomniał mi się wieczór spędzony z tobą- powiedziałam. Louis się zaśmiał
 - Mi też się bardzo podobało- powiedział już smutno Lou
 - Co tam u ciebie?- zapytałam
 - Strasznie! Smutno tu bez ciebie- powiedział chłopak
 - Ojj nie smuć się! Zrozum mnie. Musiałam przyjechać do rodziców na święta- powiedziałam
 - Wiem, rozumiem. Przepraszam, że się narzucam- powiedział Louis
 - Louis wcale się nie narzucasz!- powiedziałam i zaśmiałam się
 - Muszę kończyć. Jestem strasznie zmęczona po podróży- powiedziałam
 - To dobranoc! Miłych snów- powiedział chłopak
 - Obiecuję, że zadzwonię jutro wieczorem!- powiedziałam
 - No trzymam cię za słowo! Dobranoc skarbie!- powiedział Lou
 - Dobranoc. Kocham cię!- powiedziałam i rozłączyłam się.
Położyłam telefon na półce. Dostałam sms-a.
 -„ Nie zdążyłem ci powiedzieć. Ja też cię bardzo kocham! :* I wiedz, że zawsze będę kochał! Jeszcze raz dobranoc! :*”- A pod spodem widniało zdjęcie śpiącego Louisa. Gdy skończyłam czytać pocałowałam ekran.
 - Dobranoc kochanie- powiedziałam i zasnęłam.
__________________________________________________________________
Przepraszam, że niektóre takie krótkie :/ Wiecie jak to jest, czasami pomysłów brakuje :( 

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 9

Wstałam chyba o 6. Nie mogłam spać. Cały czas myślałam o Louisie i rodzicach. Już nie mogłam się doczekać aż zobaczę mamę i tatę, ale też nie chciałam opuszczać Louisa. Gdy ubrałam się i umyłam, poszłam obejrzeć coś w telewizji. Umówiłyśmy się z dziewczynami o 10 na lotnisku. Wiecie odprawa i takie tam. Nie mogłam już dużej wytrzymać. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Louisa.
 - Halo?
 - Hej Lou- powiedziałam do telefonu
 - Monia? Jak się cieszę, że cię słyszę!- krzyknął mi do ucha Louis
 - Coś się stało, że dzwonisz?- zapytał
 - A musi się coś stać? Tak chciałam usłyszeć twój głos- powiedziałam a chłopak się zaśmiał
 - No to słyszysz ale jak chcesz to mogę ci coś zaśpiewać- powiedział a ja wybuchłam śmiechem
 - Nie, nie musisz śpiewać. Oszczędź sobie tego twojego pięknego głosiku na koncerty- powiedziałam
- Czyli, że dzisiaj wyjeżdżasz?- zapytał już smutny Lou
 - Tak, ale nie smuć się. Obiecuję, że przyjadę za równiutkie 3 dni i kupię ci coś ładnego!- powiedziałam
 - O której macie samolot?- zapytał
 - O 14:30.- odpowiedziałam i spojrzałam na zegarek. Była 9:20.
 - Ojej Lou musze już lecieć- powiedziałam smutno
 - Już? Szkoda- odpowiedział chłopak
 - Ojj nie smuć się już! Niedługo się zobaczymy! Obiecuję, że będę do ciebie codziennie dzwoniła!- powiedziałam
 - Trzymam cię za słowo! Miłej i bezpiecznej podróży!- odpowiedział Lou
 - A dziękuję! Pa!
 - Do widzenia ! Będę tęsknił- odpowiedział chłopak a ja się rozłączyłam.
Sprawdziłam czy wszystko wzięłam i pojechałam na lotnisko.

Siedziałam na lotnisku i czekałam na dziewczyny. Byłam trochę wcześniej niż się umawiałyśmy. Gdy dziewczyny doszły przeszłyśmy przez tą durną odprawę. Miałyśmy jeszcze  dużo czasu, dlatego usiadłyśmy na ławce. Siedziałyśmy  i cały czas myślałyśmy  o chłopakach.
 - Chciałabym jeszcze zobaczyć Louisa przed wylotem- powiedziałam smutno a dziewczyny przytaknęły. Wzięłam słuchawki i telefon i puściłam sobie One Thing. Nagle ktoś delikatnie poklepał mnie po ramieniu. Odwracamy się z dziewczynami, a za nami stoi Lou, Niall i Zayn z wielkimi bukietami czerwonych róż. Osłupiałam i zrobiłam wielkie oczy. Dziewczyny zaczęły piszczeć. Ja łącznie z nimi. Podbiegłyśmy do nich i zaczęłyśmy ich przytulać.
 - Co wy tu robicie?- zapytała Natalia
 - Musieliśmy się z wami zobaczyć przed wylotem- powiedział Niall i słodko uśmiechnął się do Oli.
 - To może poświęcicie nam parę minut i dacie się zaprosić na kawę tu do kawiarni- powiedział Zayn wskazując na szyld kafejki Dring Shop & Do.
Louis się nie odzywał. Stał naprzeciw mnie i na mnie patrzył. Dziewczyny poszły z chłopakami a ja podeszłam do Louisa. Wzięłam od niego kwiaty, złapałam go za rękę i poszliśmy za dziewczynami. 

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 8

Weszłam do domu i położyłam się na łóżku.
 - Chyba naprawdę się zakochałam!- pomyślałam.
Leżałam tak przez pięć minut, gdy dostałam sms-a. To Lou.
 -„Jeszcze raz bardzo dziękuję ci za ten wieczór. Był naprawdę niesamowity! Kocham Cię!” Ostatnie zdanie mnie zamurowało. Gdy tak siedziałam nieprzytomna na łóżku i gapiłam się w ekran telefonu zadzwonił dzwonek do drzwi. Wiedziałam już chyba kto to. Otworzyłam.
 - Co nie odbierasz!?- krzyknęły chórkiem dziewczyny a ja stałam i się na nie patrzyłam
 - Co nic nam teraz nie odpowiesz?- zapytała oburzona Natka
 - Ee… sorki zamyśliłam się- powiedziałam- wchodźcie!
Dziewczyny weszły i usiadły w salonie.
 - No to opowiadaj! Jak było!-
 - Muszę teraz? Jestem strasznie padnięta! Przed chwilą wróciłam- po tych słowach dziewczynom opadły gęby.
 - Coo?- wydusiła z siebie po kilku sekundach Ola
 - Przed chwilą?- dokończyła Natka
 - Tak- powiedziałam i uśmiechnęłam się tajemniczo.
Opowiedziałam dziewczynom wszystko, co do jednej rozmowy. Były wniebowzięte. W sumie to ja też.

 - A tak wgl to zarezerwowałam nam bilety na samolot do Polski- powiedziała Ola
 - Na kiedy?- zapytałam
 - Na jutro. O godzinie 14:30 wylot- odpowiedziała Ola
Wzięłam telefon i napisałam Louisowi sms-a
-„Jutro o 14:30 lecę na 3 dni do Polski”

 - A co tam u was?- przerwałam ciszę
 - Dobrze. Napisał do mnie Niall!- powiedziała Ola
 - No to gratuluję! I co?- zapytałam
 - Znaczy pytał się co tam u mnie, jak się czujesz i co robię w weekend- powiedziała trochę smutno Ola
 - No to super! Dlaczego jesteś smutna?- zapytałam
 - No nie pamiętasz? Będziemy wtedy w Polsce!
 - Co mu odpisałaś?
 - Jeszcze nic- powiedziała
Wzięłam od niej jej telefon i napisałam do Niall’a
 -„Hej :) U minie wszystko w porządku, a u ciebie? Monia czuje się dużo lepiej. Przed wczoraj wyszła ze szpitala. Louis ci nie mówił? Byli na pierwszej randce! ^^ A co do weekendu to wyjeżdżam do Polski na trzy dni :(
 - Ola wzięła ode mnie swój telefon i popatrzyła na wysłaną przeze mnie wiadomość.
 - Mądrze napisane- powiedziała
 - A u ciebie co tam Natka?- zapytałam jej
Natalia była wgl niedostępna. Siedziała na twitterze i się cieszyła.
 - Co się tak szczerzysz?- zapytałam ją
 - Zayn do mnie napisał!- krzyknęła
To się porobiło. Dziewczyny wreszcie spełniły swoje marzenia! Znają chłopaków, rozmawiają z nimi i chyba coś do siebie czują ( w sensie, że Ola do Nialla a Natka do Zayna).
W tym momencie przyszedł do mnie sms. To Lou
 - „Już jutro? :( Chciałbym się jeszcze z tobą zobaczyć przed wylotem :(. Bardzo za tobą tęsknię! :*”
Pokazałam dziewczyną sms-a. Zrobiło mi się żal Louisa. Ja też za nim bardzo tęskniłam. I na pewno będę.

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 7

Jechaliśmy w stronę parku. Przez połowę drogi nie odzywaliśmy się do siebie.
 - Pięknie wyglądasz- powiedział Lou i się uśmiechnął
 - Heh Dziękuję! Ty też nieźle się odstawiłeś-powiedziałam a chłopak wybuchnął śmiechem.
Po tej krótkiej wymianie zdań, jak my pięknie wyglądamy, dojechaliśmy do parku.
Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy w stronę parku.
 - Lubisz marchewki?- zapytał
 - Co? Marchewki?- zapytałam i wybuchłam śmiechem 
 - Tak- odpowiedział.
Popatrzyłam się na niego. Chyba mówił to całkiem poważnie.
 - Hmm… Lubię. A co?- zapytałam a on uśmiechnął się tajemniczo
W pewnym momencie złapał mnie za rękę. Popatrzyłam na niego a on się uśmiechnął
 - No to zapraszam!- powiedział i wskazał mi miejsce na trawniku.
Na trawie leżał rozłożony wielki koc na którym stały dwie małe miseczki pełne marchewek.
Popatrzyłam się na to i zaśmiałam się.
 - Co to?- zapytałam
 - Pytałem się czy lubisz marchewki. Odpowiedziałaś, że tak no to mam dla ciebie małą niespodziankę- powiedział i uśmiechnął się- przepraszam, że tak skromnie- powiedział smutno- bałem się, że nie będziesz lubiła marchewek.
 - Dobra nie użalaj się już! Jest super!- powiedziałam.
Złapałam go za rękę, pobiegłam w stronę koca i pociągnęłam go za sobą. Widać było, że chłopak się ucieszył. Usiadłam na kocu a on obok mnie. Popatrzyłam się na niego.
 - Mogę?- zapytałam i wskazałam palcem na miskę marchewek
 - Oczywiście! Po co się pytasz?- zapytał chłopak trochę oburzony
Wzięłam do ręki miseczkę i zaczęłam jeść. On wziął drugą i dołączył do mnie.
Położyliśmy się na kocu i patrzyliśmy w niebo. Było obsypane tysiącami gwiazd.
Lou złapał mnie za rękę.
 - To opowiesz mi coś o sobie?- zapytał
 - Co tu dużo mówić. Jestem z Polski- zaczęłam
 - Z Polski?- przerwał mi chłopak
 - Tak. Tam mieszka moja mama i mój tata. Przyjechałam do Londynu w tym roku, razem z Olką i Natalią. Poznaliście już je- powiedziałam i uśmiechnęłam się
 - Tak. Coś czuję pomiędzy Olą a Niallem i między Zaynem a Natalią niezłą chemię!- powiedział i uśmiechnął się zadziornie.
 - Teraz ty opowiedz coś o sobie!- powiedziałam
 - A co chcesz wiedzieć?- zapytał
 - Wszystko- powiedziałam i uśmiechnęłam się
I tak nam minął cały wieczór. A może nawet cała noc? Nie wiem. Nie patrzyłam na zegarek. Leżeliśmy, patrzyliśmy w gwiazdy i rozmawialiśmy. Bardziej poznałam Louisa. Przed tym spotkaniem myślałam, że jest on wielką gwiazdą zakochaną w sobie. Ale to nie prawda. Dosyć, że był bardzo przystojny, okazał się bardzo miłym i kochanym człowiekiem.

Przyznam, że byłam strasznie zmęczona i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam było już jasno. Leżałam na kocu a obok mnie Lou. Próbowałam wstać żeby go nie obudzić. Na szczęście udało mi się. Chłopak tak słodko spał, że nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Wyjęłam portfel z mojej torebki i poszłam kupić coś do jedzenia. Wyglądaliśmy jak jacyś rozbitkowie ale mi się to bardzo podobało. Miałam nadzieję, że Louis nie obudzi się, gdy mnie nie będzie. Szybko pobiegłam do spożywczaka. Nie wiedziałam co lubi jeść, dlatego kupiłam cztery marchewki.
 - Chyba je lubi- pomyślałam- w końcu wczoraj zajadał się ze mną- ta myśl od razu wywołała na mojej twarzy wielki uśmiech.
Gdy szłam w stronę parku zauważyłam, że Lou siedzi na kocu. Podbiegłam do niego.
 - Już wstałeś? Przepraszam, że poszłam ale pomyślałam sobie, że będziesz głodny- powiedziałam
 - Już się bałem, że uciekłaś- powiedział smutno chłopak
 - No co ty!- powiedziałam i wręczyłam mu dwie marchewki. Sama byłam strasznie głodna 
 - Zbieramy się? Wgl która jest godzina?- zapytał Louis
Spojrzałam na telefon. Świetnie! 20 nieodebranych od Olki i 18 od Natalki.
 - Jest 7:30- powiedziałam
 - No to się trochę przedłużyło- powiedział Louis i uroczo się zaśmiał
 - To wracamy?- zapytałam
Chłopak przytaknął. Zebraliśmy koce i poszliśmy w stronę samochodu. Gdy jechaliśmy Lou nie odzywał się. Widać było, że jest smutny. Zajechaliśmy przed mój dom. Gdy wysiadłam z samochodu, chłopak od razu podbiegł do mnie.
 - Dziękuję ci, za tą niesamowitą noc- powiedział i złapał mnie za rękę
 - Heh nie ma za co. Ja też ci bardzo dziękuję. Naprawdę mi się podobało- powiedziałam i uśmiechnęłam. Louis był smutny.
 - Ojj nie smuć się! Niedługo się spotkamy- powiedziałam i go przytuliłam
 - Naprawdę?- zapytał już weselszym tonem
 - Tak! Obiecuję- powiedziałam i ucałowałam go w policzek. Louis momentalnie się uśmiechnął.
 - To do zobaczenia!- krzyknął, gdy wchodziłam do domu.
 - Hej!- odpowiedziałam i zamknęłam drzwi. 
______________________________________________________
Taka tam moja wymarzona randka z Lou! ♥ ;] Mam nadzieję, że wam się podoba xd 

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 6

Wstałam wcześnie. Nie chciało mi się spać. Poszłam do kuchni nalałam sobie soku i usiadłam w salonie. Po chwili dostałam sms-a. To Louis
„ Wstałaś już? Jak się czujesz?”.
Heh co mam mu odpisać? Niby już wstałam ale czuję się fatalnie. Odpisałam mu po prostu „Hej tak wstałam już. Na pewno czuję się dużo lepiej niż w szpitalu. A co tam u ciebie?”.
Dobra, czas się ogarnąć. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż. Trzeba jakoś wyglądać. Usiadłam na łóżku. Nagle dostałam sms-a od Louisa.
„To się cieszę :). U mnie też dobrze. Chłopaki jeszcze śpią a ja nie mam co robić :(. Co robisz dzisiaj wieczorem?”. Ostatnie zdanie przeczytałam chyba z 10 razy. Co on miał na myśli?
„ Pewnie będę siedziała w domu” Wysłałam i wzięłam książkę. Przeczytałam parę rozdziałów, gdy zadzwoniła mama. Odebrałam
 - Halo?
 -Córcia? Co się nie odzywasz!?- zaczęła wrzeszczeć do telefonu mama
 - Dobra mamo przepraszam. Jakoś nie miałam czasu- powiedziałam
 - Z kim będziesz spędzać święta? Z dziewczynami?- zapytała mama a ja momentalnie uśmiechnęłam się do telefonu
 - Chyba tak- odpowiedziałam mamie
Nagle ktoś zapukał do drzwi
 - Muszę kończyć. Ktoś puka. Pa mamo! Kocham cię!- wykrzyczałam do telefonu
 - Pa córciu. Szkoda, że nie spotkamy się w święta- powiedziała mama smutno - Ale no cóż, do widzenia! Pozdrów koleżanki i dzwoń częściej!
 - No pa!- powiedziałam i rozłączyłam się.
Poleciałam otworzyć drzwi. To dziewczyny
 - Cześć   co wy tu robicie o tej porze? Coś się stało?- zapytałam
 - Przyszłyśmy cię obudzić! Ale jak widać spóźniłyśmy się- odpowiedziała smutno Ola
 - Ojj wchodźcie! – powiedziałam i się uśmiechnęłam
Zrobiłam herbatę, wsypałam trochę żelków do miski i poszłam do salonu. Dziewczyny siedziały i grzebały w moim telefonie.
 - Ejjj!- krzyknęłam- Co wy robicie?!
 - Przyszła ci wiadomość- powiedziała ze śmiechem Natka
Podbiegłam do nich i wyrwałam im telefon. Przeczytałam w myśli wiadomość „ Może skoczymy wieczorem gdzieś do parku?” Tak dokładnie tego się spodziewałam, czytając poprzednią wiadomość. No i wydało się. Dziewczyny mi tego nie darują. Coś czuje, że nie obędzie się bez zakupów. Popatrzyłam się na nie a te się gupkowato uśmiechały.
 - Mmm gratuluję! Pierwsza randka z Louisem Tomlisnonem. Każda by tego chciała.- Powiedziała ze śmiechem Olka
 - Jaka randka? Wgl o czym wy mówicie!? Jeszcze nawet mu nie napisałam czy się zgadzam!- powiedziałam udając obrażoną
 - No nawet nie gadaj, że się nie zgodzisz!- krzyknęła Natka
 - Hmm nie wiem – powiedziałam i uśmiechnęłam się zadziornie
 - Dobra nie gadać tylko wstajemy i idziemy na zakupy!- powiedziała Ola
 - Na co?- zapytałam
 - No wiesz musisz jakoś wyglądać- odpowiedziała Ola

Weszłyśmy do paru sklepów. Dziewczyny wybrały mi czarną błyszczącą, obcisłą bluzkę ( podobną do tej co kupiłam na koncert ) do tego fioletową miniówkę, czarne leginsy  i czarne szpilki. W sumie wyglądało to całkiem nieźle. Po kupieniu ciuchów dziewczyny poszły i namówiły mnie na czarną  kopertówkę i długi łańcuszek z wielką różową kokardą na końcu.

Wróciłyśmy do domu o 16. Byłam umówiona z Louisem o 18. Miał po mnie przyjechać.
Pożegnałam się z dziewczynami i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Nie wiedziałam za co się zabrać. Wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w nowe ciuszki. Zrobiłam makijaż i wyprostowałam włosy. Popatrzyłam się w lustro.
 - Jest ok.!- pomyślałam.
Popatrzyłam na zegarek. Była za 10 18. Louis nie powiedział gdzie mnie zabiera. Poszłam do kuchni napiłam się wody i zjadłam kanapkę. Zadzwonił mi telefon. To Louis. Odebrałam
 - Halo?
 - Jestem już pod twoim domem- powiedział wesoło chłopak.
 - To super! Ja już schodzę – powiedziałam i odłączyłam się
Spojrzałam jeszcze raz w lustro. Jest ok. Wzięłam klucze i zamknęłam drzwi.
Wyszłam z klatki i zatkało mnie. Lou stał przy samochodzie z różą. Był ubrany w czerwone rurki i białą koszulę. Wiatr mu rozwiał włosy na różne strony. Wyglądał uroczo. Popatrzyłam się na niego i uśmiechnęłam. Odwzajemnił uśmiech pokazując przy tym dwa rzędy białych równiutkich ząbków.
 - Zapraszam- powiedział i otworzył mi drzwi do samochodu.
________________________________________________________________________
00:00 Tak jak obiecałam! :** ♥

♥♥♥

No to na początku chciałabym wam podziękować za takie miłe komentarze! ♥ Jest to mój pierwszy blog z opowiadaniem i bardzo mnie cieszy to, że niektórym się podoba :). I chcę was poinformować, że teraz będę wstawiała jeden rozdział na dzień, bo brakuje mi trochę weny ostatnio :(. Na szczęście mam już kilka rozdziałów napisanych, więc jak nie będę miała pomysłu to i tak wstawię jeden rozdział! :* Jeszcze raz dziękuję za miłe komentarze i zapraszam do czytania dalej ! :) ♥♥♥

Rozdział 5

Wstałam  po 10. Akurat weszła pielęgniarka
 - Już wstałaś?- zapytała
 - Tak. Już się dużo lepiej czuję!- powiedziałam zadowolona
 - To się bardzo cieszę. Chyba dzisiaj wrócisz do domu- powiedziała pielęgniarka
Bardzo się ucieszyłam. Wreszcie będę mogła gdzieś wyjść i na spokojnie porozmawiać z dziewczynami o koncercie i minionym dniu.
O godzinie 14 wróciłam do domu. Nie informowałam dziewczyn. Chciałam im zrobić niespodziankę. Zostawiłam torbę w domu, wzięłam trochę kasy i poszłam na miasto. Chciałam im wynagrodzić jakoś to, że popsułam im cały dzień. Kupiłam dziewczynom płyty chłopaków. Wersje limitowane. Natalii z Zaynem a Olce z Niallem. Chyba się ucieszą. Szłam w stronę ich domu. Miałam nadzieję, że będą w domu. Weszłam na górę i zapukałam do drzwi. Otworzyła Ola.
 - aaaaaaaaaaaa dziewczyno! Co ty tu robisz!? Natka chodź tu! Patrz kto przyszedł!!- zaczęła piszczeć Olka
 - Kiedy wyszłaś?! Czemu nam nic nie powiedziałaś!?- wrzeszczała Natalia z obrażoną miną
 - Dobra wyluzujcie! Mam dla was prezent. Mogę wejść?- zapytałam
 - Oczywiście wchodź!- powiedziała Ola
Weszłyśmy do domu. Dziewczyny miały troszkę większe mieszkanie ode mnie. Każda miała swoją sypialnie. Usiadłyśmy w salonie. Siedziałam pomiędzy dziewczynami. Wyjęłam z torebki płyty i im wręczyłam. Zaczęły piszczeć a Natka zaczęła całować okładkę.
 - Dziękuję dziewczyno!!- powiedziała Olka i mnie przytuliła
 - Hehe nie ma za co!-  powiedziałam i przytuliłam moje przyjaciółki
Natalia wzięła laptopa i siedziała na twitterze.
 - Co tam u was?- zapytałam dziewczyn.
 - Strasznie nudno tu bez ciebie – powiedziała Natalia
 - A tak wgl to chyba jadę na tydzień do rodziców, do Polski- oznajmiłam dziewczynom
 - Nie wiem, może my też pojedziemy, co nie Natka?- Olka zapytała Natalię
 - o boże.- krzyknęła Natka- o boże o boże o boże. Dziewczyny aaaaaa Zayn mnie fallownow na twitterze i się mnie pyta o numer telefonu!-  Wrzeszczała Natalia
 - no to pisz mu- powiedziałam z uśmiechem.
 - A jeżeli chodzi o numer to podawałyście wczoraj komuś mój numer telefonu? Bo wieczorem przysłał mi jakiś nieznany sms-a z dziwną treścią- powiedziałam i pokazałam dziewczynom  sms-a. Popatrzyły się na siebie i zaczęły się śmiać.
 - Halo? Nie śmiejcie się kurde!- powiedziałam i udałam obrażoną
 - No dobra powiemy ci. Wczoraj gdy siedziałyśmy przed salą w szpitalu, Louis poprosił nas o twój numer- powiedziała zachwycona Natka
Zrobiłam wielkie oczy. Louis Tomlinson poprosił o mój numer. Wprawdzie nie znałam ich ale wszyscy wydali się być bardzo mili. Nawet to, ż przyjechali ze mną do szpitala i martwili się o mnie to już  było coś. Nie będę z nim teraz rozmawiała. Zadzwonię do niego wieczorem i pogadamy.
 - Idziemy gdzieś na miasto?- zapytała Olka
 - Dobra stawiam wam lody i opowiecie mi wszystko co działo się w szpitalu i co im tam o mnie nagadałyście!
 - Czekajcie tylko napisze Zaynowi mój nr tel i możemy iść- krzyknęła Natalia
Gdy wyszłyśmy lało. Poszłyśmy do KFC, zamówiłyśmy kawę i rozmawiałyśmy. Tak nam zleciał prawie cały dzień.
 - To co kiedy jedziemy do Polski?- zapytała Natalia
 - No wypadałoby na święta przyjechać- powiedziałam
Zdecydowałyśmy, że za dwa dni polecimy na tydzień do Polski. Nie będziemy mówić rodzicom, będą mieli niespodziankę. Poszłyśmy jeszcze do jednego sklepu z ciuchami, bo Natka chciała sobie kupić jakąś bluzkę i wróciłyśmy do domu. 
________________________________________________________
No to tak jak obiecałam  5 rozdział! :) Mam nadzieję, że wam się spodoba. :) A ja biorę się za następny! :* ♥

Rozdział 4

Patrzyłam się na nich jak na jakieś zjawy. Co oni tu robili? Przecież to gwiazdorzy a ja jestem zwykłą dziewczyną. Nawet nie fanką.
  - eee…hej- powiedziałam – co wy tu robicie?
 - jak to co?- zapytał Harry
 - zemdlałaś- odpowiedział smutno Louis- baliśmy się, że coś ci się stało
Chłopaki popatrzyli się na Louisa
 - wiesz.. Louis bardzo przejął się tym- powiedział ze śmiechem Liam
Louis popatrzył się na niego jakby go miał zaraz zarżnąć
 - no dobra to siadajcie- powiedziałam
Obsiedli mnie na około razem z dziewczynami.
 - To jak się czujesz?- zapytał loczek
 - Hmm nawet dobrze- powiedziałam i wymusiłam na twarzy uśmiech.
Siedzieliśmy tak i gadaliśmy cały dzień. Końcu około godziny 21 ktoś zadzwonił do Niall’a i powiedział, że muszą już wracać.
 - Szkoda, że już musicie iść- powiedziałam smutno
Dziewczyny przytaknęły a chłopaki zrobili smutne minki
 - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy- powiedział Zayn i popatrzył na Natkę a ta uśmiechnęła się słodko.
 - Dobra to do widzenia! I zdrowiej – rzucił Liam na pożegnanie
Wszyscy mnie  wycałowali łącznie z dziewczynami.
No i znowu zostałam sama.

Po 5 minutach ktoś zapukał. Zdziwiłam się troche bo o tej porze chyba nikt by nie przychodził w odwiedziny. A jeszcze bardziej zdziwiłam się, gdy zobaczyłam kto to.
To Louis. Co on tu robił?
 - Mogę na chwilkę jeszcze wejść? Obiecuję, że nie zajmę ci dużo czasu- powiedział Louis
Patrzyłam na niego z otwartą buzią
 - Ehmm.. Tak- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Widać było, że chłopak się ucieszył.
Wszedł i usiadł koło mojego łóżka.
 - Ale mi napędziłaś strachu. Dobrze, że nic ci nie jest- powiedział
 - Heh co ty tu robisz? – zapytałam
 - Przyszedłem ci to oddać- powiedział i wskazał na moją torebkę. No fakt zapomniałam o niej.
 - Dzięki – powiedziałam
 - Przyznam ci się do czegoś. Tak mnie korciło, że zobaczyłem co jest w środku- powiedział smutno- Jesteś zła?
  - Nie no co ty- powiedziałam i zaczęłam się śmiać
  - Nie wiesz może po co  dziewczyny kazały mi brać trzy marchewki?- zapytałam, a Louis wybuchnął śmiechem.
 - Wiem ale teraz ci nie powiem- powiedział i uśmiechnął się zadziornie
 - Bardzo śmieszne- powiedziałam i zrobiłam  obrażoną minę.
 - Nie mogę już tu dłużej siedzieć i cię zagadywać, musisz dużo odpoczywać- powiedział- No to ja już lecę bo chłopaki czekają na mnie w samochodzie.
 - Dobra idź już- powiedziałam i zaczęłam się śmiać
 - To pa- powiedział Louis i uśmiechnął się słodko – mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy!
 - No dobranoc- powiedziałam na pożegnanie. I chłopak wyszedł.
Boże co oni tu robili? W sumie to nie są tacy źli jak myślałam. Są naprawdę mili nie tak jak inne wielkie gwiazdy. Przykryłam się kołdrą. Nagle dostałam sms-a. „Dobranoc marcheweczko! :*” od nieznanego numeru.
_________________________________________________
No to dzisiaj tak jakoś wcześnie ;pp jak będzie więcej komentarzy to może wstawię jeszcze jeden dzisiaj ! xdd

środa, 4 kwietnia 2012

Rozdział 3

Nie wiem o której się obudziłam. Było już jasno. Wszystko mnie bolało. Nie wiedziałam co ja tu robię. Byłam podpięta do jakiś rurek i sama nie wiem czego. Nawet nie zauważyłam pielęgniarki krzątającej się po salce. Popatrzyłam się na nią
 -Dzień dobry- powiedziała miło pielęgniarka
Była to młoda kobieta z uśmiechniętą twarzą. Próbowałam coś powiedzieć. Wydukałam tylko ciche ‘dzień dobry’.
 - Jak się czujesz?- zapytała
 - Źle. Wszystko mnie boli- powiedziałam smutno
 - Nie przemęczaj się. Musisz dużo odpoczywać- odpowiedziała
Nie pytałam jej się co ja tu robię. Bałam się, że powie mi jakieś przerażające rzeczy. Pielęgniarka wyszła. Dopiero teraz miałam okazję rozejrzeć się po Sali. Było to małe pomieszczenie, z żółtymi ścianami i zielonym dywanem. Byłam tam sama.
Nagle ktoś zapukał
 - Proszę- powiedziałam cicho
 - Cześć zdechlaku- zażartowały dziewczyny
 - Hej- powiedziałam
 - Jak się czujesz?- zapytała smutno Natalia
 - Dobrze – Nie chciałam i mówić prawdy bo by siedziały ze mną tutaj 24 na dobe
 - Co ja tu wgl robię?- zapytałam
 - No to tak. Robiłyśmy sobie zdjęcia z chłopakami- zaczęła opowiadać Natka
 - No i siedziałaś na kolanach Louisa. I nagle mocno się do niego przytuliłaś. I zaczęłaś lecieć do tyłu. Dobrze, że byłaś przy Louisie to cię złapal i zawołał o pomoc. Chyba zemdlałaś  ale chłopak uratował ci życie. Gdyby cię nie złapał to byś rąbnęła głową w kant krzesła- dokończyła Ola.
Zatkało mnie. Szczególnie słowa „ Chłopak uratował ci życie”
 - Dziękuję wam, że siedzicie tu ze mną- powiedziałam – przepraszam was, że popsułam wam taki niesamowity dzień- powiedziałam smutno
Dziewczyny popatrzyły po sobie i wybuchły śmiechem
 - Co się stało?- zapytałam
 - Mamy dla ciebie niespodziankę!- powiedziała Natalia
 - Chodźcie!- krzyknęła Ola
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Do Sali wszedł Harry, Niall, Liam, Louis i Zayn.
 - Cześć- powiedzieli i uśmiechnęli się słodko

_______________________________________
Sorki, że taki krótki ale chciałam już czwarty zacząć xdd piszcie w komentarzach co o tym myślicie! ♥

Rozdział 2

O godzinie 7:00 obudził mnie dzwonek telefonu. To Natka
 - Halo?- powiedziałam zaspanym głosem.
 - Ty jeszcze śpisz?- wykrzyczała mi do telefonu.
 - No już nie- odpowiedziałam. Natalia parsknęła śmiechem.
 - Co chcesz?
 - Dzwonię żeby się zapytać, czy masz może pożyczyć jakąś chustkę?- powiedziała Natalia
 - I o tej porze dzwonisz do mnie żeby się zapytać czy mam pożyczyć chustkę?- zapytałam załamana
 - Dobra idź spać bo znowu wstałaś lewą nogą- powiedziała trochę oburzona
 - Już wstaję, nie denerwuj się – powiedziałam już weselszym tonem
 - To się cieszę. My z Olką od szóstej szykujemy się- zaśmiała się
 - Dobra muszę kończyć. Strasznie chce mi się pić. Przyjedziecie o 14?- wydukałam
 - Tak. Możemy się trochę spóźnić
 - Dobrze. Pa!- powiedziałam- i pozdrów Olę!
 - Dobrze pozdrowię! Już nie mogę się doczekać! Hej- powiedziała ze śmiechem
Gdy Natalia się odłączyła, poszłam do kuchni napić się wody. Następnie poszłam do łazienki. Gdy spojrzałam w lustro myślałam, że pęknie. Wyglądałam koszmarnie. Wzięłam prysznic, umyłam włosy i zęby i poszłam się ubrać. Założyłam zwykły dres i jakiś stary T-shirt. Nie będę się teraz przebierać. Zjadłam śniadanie i zaczęłam sprzątać w salonie. Po wczorajszej imprezie, mój salon wyglądał jak pole bitwy na żelki i M&M’sy.
 - Zabije je jak je spotkam!- powiedziałam do siebie
Sprzątanie zajęło mi prawie tyle czasu co spanie. Przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy skończyłam spojrzałam na zegarek.
 - Boże już 13:20- pomyślałam z paniką
 - Teraz to dziewczyny mnie zabiją jak się spóźnię!
Rzuciłam wszystko i pobiegłam do łazienki. Przebrałam się w moje nowe ciuchy. Zrobiłam lekki makijaż i spakowałam torbę. Zadzwoniła Olka
 - Jesteśmy już pod domem. Gotowa?- powiedziała uradowana Ola
 - Prawie. Zaraz zejdę. Poczekajcie na mnie pięć minut- odpowiedziałam przyjaciółce
 - Dobrze czekamy na dole
Zjadłam jakąś szybką kanapkę z dżemem  i poszłam założyć buty. Nagle dostałam sms-s
 - Ola?- pomyślałam zdziwiona. Gdy zobaczyłam treść sms-a myślałam, że wybuchnę śmiechem. Wiadomość brzmiała następująco: „Weź trzy marchewki”. No dobra, co mi tam. Wyjęłam trzy marchewki z lodówki i włożyłam do torebki. Zamknęłam dom, schowałam klucze i zeszłam do samochodu.
Dziewczyny siedziały już w samochodzie Oli. Gdy weszłam wrzasnęły chórkiem
 - Gdzie ty byłaś?!
 - Mówiłam, że mogę się spóźnić- powiedziałam ze śmiechem i wystawiłam im język- Dobra jedźmy już bo się spóźnimy.
Koncert zaczynał się o 16:30. Jak zajechałyśmy kolejka była chyba na kilometr. Na szczęście miałyśmy bilety VIP. Zaparkowałyśmy i poszłyśmy korytarzem. Na końcu czekał ochroniarz. Dał nam identyfikatory z naszym imieniem i nazwiskiem. Facet poprowadził nas do sektoru, gdzie siedziała już grupka psychofanek one direction. Spojrzałam na dziewczyny. Były tak ujarane jak nigdy dotąd. Parsknęłam śmiechem. Popatrzyły się na mnie i obie zaczęły się śmiać. Po jakimś czasie hala się zapełniła tysiącami dziewczyn.
W pewnym momencie światła na scenie zgasły. Wszystkie dziewczyny łącznie z moimi przyjaciółkami zaczęły piszczeć i skakać jak szalone. Nagle na ekranie, który znajdował się na środku sceny, Wyświetlił się wielki czerwony napis ONE DIRECTION. Olka nie wytrzymała i zaczęła ciągnąć mnie za rękę i piszczeć mi do ucha. Popatrzyłam się na nią dziwnie. Co te wszystkie dziewczyny tak podnieca? To jest piątka zwykłych chłopaków. Może i są ładni i ładnie śpiewają, ale takich chłopaków jest tysiące na świecie.
Na scenie zapaliły się światła. Wszystkie w różnym kolorze. Wreszcie na scenie pojawili się chłopcy. Zaczęli śpiewać What makes you beautiful. Znałam trochę tekst bo dziewczyny cały czas to śpiewają. Po skończeniu WMYB zaczęli mówić:
 - Cześć!- powiedział ten w loczkach. Nie jestem pewna ale to chyba był Harry.
Dziewczyny zaczęły piszczeć. Każdy z chłopaków dopowiedział jakieś jedno słowo. Oczywiście Olka i Natka chciały mnie staranować, gdy mówił Zayn i Niall.
Potem zaśpiewali jeszcze „I wish”, „One thing”, „Another Word”, „I want” i parę innych których nie kojarzę. Gdy chłopaki się pożegnali i zeszli ze sceny, ochroniarz zaprowadził nas za kulisy. Bilety VIP miało gdzieś około 100 dziewczyn. Weszłyśmy wszystkie do jednej Sali. Nagle dziewczyny zaczęły piszczeć. Wiedziałam dlaczego. Na końcu Sali, przy ładnie ustrojonym stole siedzieli chłopcy z One Direction. Ja z Natalią i Olą byłyśmy ostatnie w kolejce.
 - aaaaa- zaczęły krzyczeć dziewczyny
 -wyluzujcie- powiedziałam
 -Nie mogę uwierzyć, że zaraz poznam Niall’a!- wrzasnęła mi do ucha Olka
 - Tak, tak poznasz Niall’a, ożenisz się z nim i będziecie mieć gromadkę dzieci. Słodkie- zakpiłam
 - Czy ty możesz być dla mnie miła w najszczęśliwszym dniu mojego życia?- zapytała
 -Dobra dziewczyny! Nie kłóćcie się!- powiedziała Natalia.
Czas się strasznie dłużył. Każda dziewczyna chciała być jak najdłużej przy chłopakach. Pogadałyśmy jeszcze trochę i przyszedł czas na nas. Dziewczyny złapały mnie za rękę i mocno ścisnęły. Jedna z jednej strony, druga z drugiej.
 - Au!- pisnęłam i popatrzyłam się na dziewczyny. Były w innym świecie.
 - Cześć!- powiedzieli chórkiem chłopcy
Dziewczyny były wgl niedostępne. Musiałam działać za nie, bo potem by żałowały.
 - Hej- powiedziałam. Chłopcy się uśmiechnęli i pokazali swoje piękne, białe i równiutkie ząbki.
 - Przedstawicie się nam?- zapytał Liam.
 - Ja jestem Monika- powiedziałam i szturchnęłam dziewczyny. Oprzytomniały. Popatrzyły się na mnie.
 -Hej ja jestem Ola, a ja Natalia- wydukały.
Popatrzyłam się na chłopaków. To prawd. Byli uroczy. Wzrok zatrzymałam na Louisie. Patrzył na mnie. Gdy zobaczył, że zauważyłam to, uśmiechnął się uroczo.
 -Chcecie kilka fotek?- zapytał Zayn.
 - Oczywiście!- krzyknęłyśmy
Podeszłyśmy do chłopaków. Niall zaprosił Olę na kolana a Zayn Natalię. Dziewczyny były wniebowzięte. Ja usiadłam na kolanach Louisa. Tak słodko się uśmiechnął, że nie umiałam mu odmówić. Przytulił  mnie mocno, tak samo jak Zayn Natkę a Niall Olę.
Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Usłyszałam głos Louisa wołający o pomoc i ciszę. Zemdlałam.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 1

Dziewczyny przytargały ze sobą masę zakupów. W sumie to kompletnie zapomniałam o tym, że dzisiaj są moje urodziny. Rozpakowałyśmy wszystko. M&M’s, duża paczka żelków Haribo ( Natalii ulubione ),  draże kokosowe i czekoladowe, Crunchipsy Cebulowe i mniejsze Kebabowe. I to chyba cała lista zakupów.
 - Po co tyle tego?- Zapytałam dziewczyn
 - Jak to po co?- Zadajesz dzisiaj dziwne  pytania- odpowiedziała Ola
 - No to co będziemy robić?
 - Hmm… może pójdziemy na jakieś zakupy? Trzeba by się jakoś przygotować na ten koncert!- Krzyknęła uradowana Natalia.
 
Poszłyśmy na miasto. Było strasznie dużo ludzi. Przez tłum wypatrzyłyśmy H&M.
Gdy weszłyśmy do środka Olka od razu zaczęła piszczeć. Skakała i pokazywała nam palcem, różową mini. Po godzinie siedzenia w jednym sklepie Natalia wybrała sobie Czarną tunikę z wizerunkiem Londynu, dżinsowe krótkie spodenki, czarne leginsy i botki. Ola kupiła bluzkę na ramiączkach, różową winiówkę, trampki i skórzaną torbę. Nie przepadałam za zakupami ale nie mogłam zrobić dziewczynom przykrości, więc kupiłam sobie błyszczącą tunikę, czarne rurki, ciemnofioletowe bolerko i i balerinki w tym samym kolorze.
Spacerowałyśmy tak po mieście i rozmawiałyśmy o koncercie. Z wrażeń zapomniałam zobaczyć kiedy jest koncert.
- Co musicie jeszcze kupić? Jestem już zmęczona. Nogi mnie strasznie bolą.- powiedziałam
- Trzeba było nie zakładać szpilek na spacer- zaśmiała się Ola
- Ja muszę jeszcze dokupić jakieś kolczyki, może jakąś bransoletkę lub łańcuszek- powiedziała Natalia.
Weszłyśmy do jakiegoś sklepu z biżuterią. Nawet nie spojrzałam na nazwe.
- No to wybierajcie ja pójdę do McDonalda po jakieś lody- powiedziałam
- Ty nic nie kupujesz?- zapytała zdziwiona Natalia
- Nie. We wtorek kupiłam sobie nowe kolczyki i chustkę. Będzie pasować. Z czym chcecie lody?
- Zamów nam dwa z karmelem- Odpowiedziała Natalia. Olka była pochłonięta zakupami.
- dobra będę za 15 minut. A wy się pospieszcie!- krzyknęłam
 
W McDonaldzie były straszne kolejki. Po 40 minutach stania w kolejce wreszcie doszłam do kasy. Zamówiłam dwa lody z karmelem i jednego z czekoladą. Gdy wreszcie wydostałam się z tłumu czekającego przy McDonaldzie, dopadły mnie dziewczyny. Biegły uśmiechnięte z torbami z zakupami. Gdy podbiegły do mnie Ola wręczyła mi małą siateczkę.
 
-Co to? Znowu jakieś prezenty? Dziewczyny darujcie sobie!- jęknęłam
-A ty znowu marudzisz! Coś czuję, że nie pogadamy dzisiaj za długo.- powiedziała Natalia
-Dam ci radę. Jak wrócisz to idź się prześpij- dogryzła mi Olka
 
W sumie to miały rację. Czułam się dzisiaj koszmarnie. Chociaż była sobota musiałam wstać wcześnie żeby ogarnąć bałagan w domu. Wręczyłam dziewczynom lody i wróciłyśmy do domu. Mieszkałam obok centrum Londynu, więc droga do domu nie zajęła nam dużo czasu. Mieszkałam w małym mieszkanku, w nowo wybudowanej kamienicy. Moje przytulne mieszkanko składało się z kuchni połączonej z jadalnią i salonem, mojej sypialni, łazienki i małego pokoiku gdzie mieściła się duża rozsuwana szafa z ciuchami, kanapa i biblioteczka. Weszłyśmy do domu. W salonie leżały już słodycze rozłożone przez nas wcześniej. Usiadłyśmy na kanapie i włączyłyśmy Mtv. Chciałam z dziewczynami porozmawiać. O różnych rzeczach a one cały czas gadały o jutrzejszym koncercie. Tak nam zminął cały wieczór. Około godziny 2 Olka zaczęła panikować, że jest już późno, że ona musi jutro się wyspać bo będzie miała wory pod oczami, a jutro jest koncert itp. Umówiłyśmy się, że jutro o godzinie 15 przyjadą po mnie i pojedziemy na koncert.
- dobra to my już lecimy- Powiedziała Natalia
Widząc moją smutną minę przytuliła mnie mocno
-Nie mogę się doczekać jutra! Rozumiecie dziewczyny!? Poznamy jutro chłopaków! Aaaa! – Zaczęła krzyczeć Ola
-Dobra wyluzuj, sąsiedzi już śpią. – powiedziałam szeptem
- Ok. to do jutra laska! – powiedziała Natalia
- Papa! I jeszcze raz dziękuję za prezent i niespodziankę! – Krzyknęłam za nimi
 
Gdy dziewczyny poszły wróciłam do salonu. Panował tam straszny bałagan. Cóż, posprzątam jutro. Tak jak to powiedziała Ola muszę już iść spać bo będę miała jutro wory pod oczami będę brzydko wyglądać bla, bal, bla takie tam.
Wskoczyłam pod prysznic umyłam zęby i położyłam się spać.

Prolog

-Niespodzianka!! –Usłyszałam za drzwiami.
 Do mojego pokoju wleciały Ola z Natką. W ręku trzymały tort i małą paczuszkę
- Co wy tu robicie?-  zapytałam
- Przyszłyśmy ci zrobić niespodziankę!- odpowiedziała Ola
- Wszystkiego najlepszego z okazji 19 urodzin!- krzyknęła Natalia.
 Popatrzyłam na moje dwie przyjaciółki. Czy one nigdy nie będą  normalne?
 Podeszła do mnie Natalia i wręczyła tort i malutki prezencik. Gdy rozwinęłam papier z ciasta, na wierzchu widniało zdjęcie chłopaków z 1D i napis: „ Wszystkiego najlepszego Kochana!”
 - Hehe jak zwykle z chłopakami?- Co mi tam jest super!- powiedziałam i przytuliłam moje dwie przyjaciółki.
 - Teraz odpakuj to!- Krzyknęła Natalia i wskazała na mały pakuneczek leżący na stoliku
 Rozdarłam papier. Zatkało mnie. Popatrzyłam na moje wariatki, a te z uśmiechniętymi japami śmiały się z mojej miny. Popatrzyłam jeszcze raz na to co trzymałam w ręku i zapytałam
 - Co to? Bilet na koncert?
 - Nie byle jaki koncert! One Direction!!!!! – wykrzyknęła uradowana Ola
 - VIP? Nie musiałyście. Przecież wiecie, że nie przepadam za nimi. Nie musiałyście- odpowiedziałam
 - ee tam. Ty się teraz lepiej nie użalaj i pokaż nam jak się cieszysz!!- powiedziała Natalia
  Uśmiechnęłam się krzywo. Nie chciałam im zrobić przykrości.
 - Zobaczysz spodoba ci się! I mam nadzieję, że wreszcie ich pokochasz!- powiedziała Ola i popatrzyła z uśmiechem na Natalię
 - No dobra zrobię to dla was.- odpowiedziałam im i przytuliłam je jeszcze raz.

Przedstawienie postaci

Monika- 19 lat, długie, kręcone blond  włosy, przyjechała ze swoją przyjaciółką i jej siostrą do Londynu aby zacząć naukę. Nie lubi one direction. W przyszłości chciałaby zostać modelką i piosenkarką. Interesuje się fotografią i muzyką.




Natalia-  17 lat, brunetka z brązowymi oczami. Młodsza siostra Oli, Uczy się w liceum w Londynie. Przyjechała tu wraz ze swoją siostrą i przyjaciółką. Kocha one direction. W przyszłości chciałaby zostać tancerką.  Interesuje się modą.




Ola-  19 lat. Ma rude włosy i jest bardzo nieśmiała. Starsza siostra Natalii, przyjaciółka Moniki. Studiuje w Londynie. Chodzi z Moniką do klasy. Uwielbia one direction. Interesuje się modą i
rysowaniem. W przyszłości chciałaby zostać Fryzjerką.