czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 6

Wstałam wcześnie. Nie chciało mi się spać. Poszłam do kuchni nalałam sobie soku i usiadłam w salonie. Po chwili dostałam sms-a. To Louis
„ Wstałaś już? Jak się czujesz?”.
Heh co mam mu odpisać? Niby już wstałam ale czuję się fatalnie. Odpisałam mu po prostu „Hej tak wstałam już. Na pewno czuję się dużo lepiej niż w szpitalu. A co tam u ciebie?”.
Dobra, czas się ogarnąć. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż. Trzeba jakoś wyglądać. Usiadłam na łóżku. Nagle dostałam sms-a od Louisa.
„To się cieszę :). U mnie też dobrze. Chłopaki jeszcze śpią a ja nie mam co robić :(. Co robisz dzisiaj wieczorem?”. Ostatnie zdanie przeczytałam chyba z 10 razy. Co on miał na myśli?
„ Pewnie będę siedziała w domu” Wysłałam i wzięłam książkę. Przeczytałam parę rozdziałów, gdy zadzwoniła mama. Odebrałam
 - Halo?
 -Córcia? Co się nie odzywasz!?- zaczęła wrzeszczeć do telefonu mama
 - Dobra mamo przepraszam. Jakoś nie miałam czasu- powiedziałam
 - Z kim będziesz spędzać święta? Z dziewczynami?- zapytała mama a ja momentalnie uśmiechnęłam się do telefonu
 - Chyba tak- odpowiedziałam mamie
Nagle ktoś zapukał do drzwi
 - Muszę kończyć. Ktoś puka. Pa mamo! Kocham cię!- wykrzyczałam do telefonu
 - Pa córciu. Szkoda, że nie spotkamy się w święta- powiedziała mama smutno - Ale no cóż, do widzenia! Pozdrów koleżanki i dzwoń częściej!
 - No pa!- powiedziałam i rozłączyłam się.
Poleciałam otworzyć drzwi. To dziewczyny
 - Cześć   co wy tu robicie o tej porze? Coś się stało?- zapytałam
 - Przyszłyśmy cię obudzić! Ale jak widać spóźniłyśmy się- odpowiedziała smutno Ola
 - Ojj wchodźcie! – powiedziałam i się uśmiechnęłam
Zrobiłam herbatę, wsypałam trochę żelków do miski i poszłam do salonu. Dziewczyny siedziały i grzebały w moim telefonie.
 - Ejjj!- krzyknęłam- Co wy robicie?!
 - Przyszła ci wiadomość- powiedziała ze śmiechem Natka
Podbiegłam do nich i wyrwałam im telefon. Przeczytałam w myśli wiadomość „ Może skoczymy wieczorem gdzieś do parku?” Tak dokładnie tego się spodziewałam, czytając poprzednią wiadomość. No i wydało się. Dziewczyny mi tego nie darują. Coś czuje, że nie obędzie się bez zakupów. Popatrzyłam się na nie a te się gupkowato uśmiechały.
 - Mmm gratuluję! Pierwsza randka z Louisem Tomlisnonem. Każda by tego chciała.- Powiedziała ze śmiechem Olka
 - Jaka randka? Wgl o czym wy mówicie!? Jeszcze nawet mu nie napisałam czy się zgadzam!- powiedziałam udając obrażoną
 - No nawet nie gadaj, że się nie zgodzisz!- krzyknęła Natka
 - Hmm nie wiem – powiedziałam i uśmiechnęłam się zadziornie
 - Dobra nie gadać tylko wstajemy i idziemy na zakupy!- powiedziała Ola
 - Na co?- zapytałam
 - No wiesz musisz jakoś wyglądać- odpowiedziała Ola

Weszłyśmy do paru sklepów. Dziewczyny wybrały mi czarną błyszczącą, obcisłą bluzkę ( podobną do tej co kupiłam na koncert ) do tego fioletową miniówkę, czarne leginsy  i czarne szpilki. W sumie wyglądało to całkiem nieźle. Po kupieniu ciuchów dziewczyny poszły i namówiły mnie na czarną  kopertówkę i długi łańcuszek z wielką różową kokardą na końcu.

Wróciłyśmy do domu o 16. Byłam umówiona z Louisem o 18. Miał po mnie przyjechać.
Pożegnałam się z dziewczynami i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Nie wiedziałam za co się zabrać. Wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w nowe ciuszki. Zrobiłam makijaż i wyprostowałam włosy. Popatrzyłam się w lustro.
 - Jest ok.!- pomyślałam.
Popatrzyłam na zegarek. Była za 10 18. Louis nie powiedział gdzie mnie zabiera. Poszłam do kuchni napiłam się wody i zjadłam kanapkę. Zadzwonił mi telefon. To Louis. Odebrałam
 - Halo?
 - Jestem już pod twoim domem- powiedział wesoło chłopak.
 - To super! Ja już schodzę – powiedziałam i odłączyłam się
Spojrzałam jeszcze raz w lustro. Jest ok. Wzięłam klucze i zamknęłam drzwi.
Wyszłam z klatki i zatkało mnie. Lou stał przy samochodzie z różą. Był ubrany w czerwone rurki i białą koszulę. Wiatr mu rozwiał włosy na różne strony. Wyglądał uroczo. Popatrzyłam się na niego i uśmiechnęłam. Odwzajemnił uśmiech pokazując przy tym dwa rzędy białych równiutkich ząbków.
 - Zapraszam- powiedział i otworzył mi drzwi do samochodu.
________________________________________________________________________
00:00 Tak jak obiecałam! :** ♥

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG Lou jak marzenie z różą w ręku awww
    Ja żadam następnego rozdziału !!!

    OdpowiedzUsuń